czwartek, 29 sierpnia 2013

Made My Day...:D 10 najważniejszych zasad Blondi Life Style...


Każdy z nas ma jakieś zasady których się trzyma. Oto parę zasad, którymi probuję kierować się we własnym życiu:
1.Odpoczynek jest równie ważny jak działanie
Każda z nas chciała by być super kobietą. Jak wiadomo żeńska część społeczeństwa potrafi wykonywać kilka spraw naraz. Umiemy tak manewrować czasem, że w ciągu dnia mamy zapełnioną każdą chwilę. Poświęcamy się dla sprawy, aż padamy na twarz. Dlatego ważna jest równowaga między aktywnością- czy to fizyczną czy umysłową- a wypoczynkiem. Większość ludzi uczy się tej zasady w trudny sposób, ulegając  wypaleniu i przemęczeniu. Postaraj się znaleźć chwilę dla odpoczynku...zorganizuj sobie domowe SPA lub po prostu utnij sobie drzemkę. Pamiętaj też o prawidłowym wysypianiu się 7-8 godzin snu da nam naprawdę większą siłę do działania i odświeży umysł. 

2. Zapisuj swoje wydatki i ustal limit na karcie bankomatowej
Tak tak...ja również borykam się z problemem zakupoholizmu. Dlatego zapisuję swoje wydatki w notesie. Pozwala mi to na kontrolowanie swojego stanu konta. Gdy idę do sklepu zawszę robię listę zakupów. Pozwala to uniknąć nie potrzebnej szamotaniny i miliona dodatkowych rzeczy, które w ogóle nie były mi potrzebne. Później zawsze odczuwam satysfakcję jeśli pod koniec miesiąca uda mi się zaoszczędzić parę dodatkowych groszy. 

3.Znaj swoje potrzeby
Nie boję się zaspokajać swoich potrzeb. Poznanie tego co się pragnie i uzyskanie tego nie jest niczym złym. Ważne, żeby walczyć o swoje. Nie czyni nas to samolubnymi. Trzeba wiedzieć czego się chce od życia i nie bać się po to sięgać. Do tycz to między innymi związku, pracy, hobby czy przyjaciół. Dzięki temu nie czuję, że coś mnie omija. Sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje szczęście. 

4. Pamiętaj o przyjaźni
Przynajmniej raz w tygodniu postaraj się zadzwonić do przyjaciół. Nie zaniedbuj ich...życie pędzi w zatrważającym tempie. Trzeba pamiętać o osobach najbliższych twojemu sercu. Nigdy nie wiadomo kiedy będziesz ich potrzebował. A może ktoś własnie potrzebuje naszej pomocy a boi się o tym wspomnieć. Rozmowa z przyjaciółmi potrafi zdziałać cuda i działa jak kojący plaster na złamane serce:). Jako to się mówi w "Kupie raźniej" ;D

5. Nie konkuruj ze wszystkimi dookoła
Lekcja, której większość ludzi uczy się całe życie. Notoryczne porównywanie się z innymi doprowadzi nas do szału. Powoduje, że jesteśmy nieszczęśliwi i wiecznie czujemy się gorsi. Znajdź to co czyni cię szczęśliwym i skup się na tym. Nie ukrywaj własnych sukcesów. Chwal się nimi, nawet najmniejszymi osiągnięciami. Nawet w najdziwniejszych dziedzinach ;) 

6. Podejmuj wyzwania 
To jeśli coś wymaga od nas ryzyka nie oznacza czegoś strasznego. Może będzie to najlepsza rzecz jaka przytrafi się nam w życiu. Podejmowanie wyzwań napędza życie. Gdyby ludzie nie ryzykowali świat by stał w miejscu i jeszcze długo myśmy mieszkali w jaskiniach :D. Dzięki wyzwaniom poznajemy swoje możliwości. 

7. Podróżuj
Mam tu na myśli nie tylko odwiedzanie innych krajów czy eksplorowanie jaskiń. Poznawanie swojej okolicy również zaliczam do podróży. Nic nie otwiera umysłu tak jak odświeżenie otoczenia. Zmiana miejsca co jakiś czas potrafi otworzyć nam nowe możliwości. Dzięki podróżowaniu doceniamy również powroty do domu. Świat jest większy niż może nam się wydawać i nawet w naszej okolicy można znaleźć miejsca magiczne. 

8. "Doceniaj małe rzeczy"
Staraj się cieszyć każdą szczęśliwą chwilą. Miłe wspomnienia pozwalają na przetrwanie ciężkich chwil. Nawet poranna kawa czy chmura na niebie może poprawić nam humor. Świat jest pięknym i ekscytującym miejscem.

9. Jestem śliczniejsza niż uważam
Udało mi się przetrwać wiele nieprzyjemnych momentów w moim życiu. A trochę ich było...za każdym razem jednak wychodziłam cało z sytuacji. Czas leczy rany i jeśli już się dobije do dna pozostaje jedynie droga w górę. Ciężkie chwile hartują nasz charakter i czynią nas odporniejszymi.

10. Rozwijaj się
Mam tu na myśli zarówno umysł jak i swoje wnętrze. Człowiek bez aktywności intelektualnej głupieje i żyje w ograniczeniu. Poszerzenie swoich horyzontów pozwala na szersze spojrzenie na różne sprawy. Wewnętrzny rozwój pozwala na poczucie się pełnym i zwiększa nasze duchowe doznania. Sama staram się pamiętać o ostrzeniu swojego umysłu. Przykładem może być zwykłe rozwiązywanie krzyżówki, pomoże nam poszerzyć słownictwo i wiedzę ogólną. 












środa, 28 sierpnia 2013

Made My Day...Grubasy na końcu świata...Pan X vs. bieganie...kto wygrał??



I jak ja mam się odchudzać...kiedy tyle słodkości dookoła. Naprawdę staram się jak mogę. Cały dzień odmawiam sobie czekolady aż skusił mnie batonik...ech...czasami moja wola mnie zawodzi. ech...za to wybrałam się w końcu na bieganie. Miałam 3 dni przerwy i naprawdę ciężko było mi się zebrać do kupy. O dziwo nawet Pan X wybrał się ze mną na przebieżkę. Wyglądaliśmy dość specyficznie, ja biegnąc z wózkiem z przodu, a Pan X z dwójką małych piesków na smyczy z tyłu. He...w dodatku mały Królik był dość mocno nie spokojny całą trasę. Równało się to głośnym stękom i jękom wydobywającym się z gondolki. Kierowcy jak zawsze podziwiali moje męki dopingując swoimi zdziwionymi minami. Zawsze spoglądają na mnie jak na zjawisko lub kosmitę. Pod koniec trasy Pan X poczuł się tak pewnie biegnąc, że mnie wyprzedził. Paskuda nie dobra, wie nie lubię przegrywać. Poza tym znowu wróciły wspomnienia z przed lat jak wyprzedzano mnie w szkole. Zawzięłam się, żeby trochę przyspieszyć, ale moje przykrótkie, pałąkowate nogi nie miały szans ze zmęczeniem i tempem Pana X. Kara go jednak nie ominęła, następnego dnia miła takie zakwasy, że po schodach nie mógł zejść ;D. Hehehehe...masz za swoje!!! Młahahahaha...złowieszczy śmiech pełen satysfakcji.  Jak to jest, że w rodzinie nikt mnie nie słucha jeśli chodzi o sport. Jestem świetnym trenerem, a oni mi nie ufają. Cóż wychodzi na to, że dla rodzinki jestem nie wiarygodna. W tym moim "Końcu Świata" mało kto uprawia sport. Wyjątek stanowią dzieci. Dorośli jednak nie grzeszą chęcią do wysiłku. Widać to po rozmiarach mieszkańców. Podczas wspólnych wycieczek z Królikiem zaważałam, że naprawdę sporo tu ludzi w rozmiarach przekraczających 40. Daje to pewną niszę biznesową, można by otworzyć sklep z ciuchami w rozmiarach XXL ;). Większość asortymentu powinny stanowić dresy, tu prawie wszyscy chodzą w dresach. Jednie w niedzielę do kościoła potrafią się "odstawić" i wyglądają jak z najnowszego wydania "Vogue". Wiem, że myślicie że przesadzam z tą oceną, ale uwierzcie mi dawno nie widziałam tylu ludzi których jednym sportem jest koszenie trawnika. Ciekawe czy tym ludziom nie jest ciężko w życiu? Takie słowa padły kiedyś z ust mojej Pani od Baletu do bardziej korpulentnej koleżanki. Z przykrością podpowiedź na to pytanie uzyskałam z własnego doświadczenia. 9 miesięcy bycia morświnem wystarczyły do stwierdzenia, że parę kilo nadwagi to zdecydowanie nie fajna sprawa. Człowiek się poci się jak prosiak, stopy przypominają nogi hobbita, a co najgorsze trzeba dźwigać dodatkowy ciężar przy treningu. Następstwem tego wszystkiego jest słabe samopoczucie, wyrzuty sumienia, niska samoocena, brak butów i wysiadające stawy.  Nie wspominam już o przykrym zapachu. 
Masakra... Dzisiaj jakoś słabo się czuje...nie wiem czy to spowodowane jest złym ciśnieniem czy może koniecznością wstawania o 5 rano. Do dwóch dni muszę dowozić Pana X do pracy. Zmuszony był oddać swój samochód do naprawy. Już sama nie wiem ile razy był u mechanika w przeciągu ostatniego pół roku. Z kasę naprawiania jednego z naszych staruszków mogli byśmy już kupić nowy samochód i to całkiem niezłej marki. Ale co tam ja za to nie płacę ;P. Jak facet chce się męczyć to proszę...ja się nie kłócę. 

Parę zdjęć które mnie zainspirowały :)










niedziela, 25 sierpnia 2013

Made My Day...Czarodziejka z Księżyca i Pumba...co ich łączy?

Wspominaliście kiedyś bohaterów swoich młodzieńczych lat? Dzisiaj jakoś wzięło mnie na nostalgię... Mając wolną niedzielę postanowiłam przypomnieć sobie swoje ulubione bajki z dzieciństwa i nie tylko. Zaczęłam od moich ulubionych : "Herkules" Disney'a, "Piękna i Bestia", "Mała syrenka", "Zaplątani", "Klopsiki i inne zjawiska pogodowe" itp...itp... na liści znalazł się nawet "Dzwoneczek i Sekret Magicznych Wróżek". Może wydam się mało patriotyczna ale nigdy nie lubiłam polskich bajek. Zawsze się ich bałam...nadal przyprawiają mnie o dreszcze. Nie wiem w sumie czym zawinili mi np. "Bolek i Lolek" czy "Miś Uszatek". Wydaje mi się, że problem może leżeć w kresce jaką narysowano większość postaci. Pamiętam jak dzisiaj, że rodzice za wszelką cenę próbowali nauczyć mnie przekonać do polskiego dziedzictwa bajkowego..."zobacz jakie bajki mama i tata mogli tylko oglądać...". Ja jednak myślałam tylko o jednym...Kiedy w końcu wybije 15:00 bo o tej porze zawsze puszczali w telewizji na Polsacie "Czarodziejkę z Księżyca". Ojciec dostawał szału na myśl o tych piskliwych japońskich dziewczynach z super mocami. Twierdził, że to totalna durnota. Dla mnie jednak był to magiczny świat gdzie każdy mógł być tym kim chce. Ja oczywiście chciałam zostać magiczną wojowniczką jakieś planety. W szkole notorycznie bawiłyśmy się z koleżankami w rysunkowych herosów. Problem polegał tylko na tym, że nie było z kim walczyć. Po prostu nikt nie chciał być złym bohaterem ;). Mniej więcej w tym momencie narodziła się moja mania na temat anime i mangi. Czyli japońskiej sztuki rysunku i animacji. Co lepsze ona trwa nadal. Jednie gust co do tematyki japońskiego kina rysunku trochę się wyrobił. Przyznam się jednak, że ostatnio obczaiłam, że na TV 6 o 7.30 puszczają "Sailor Moon" i co jakiś czas zdarza mi się obejrzeć odcinek ;P. Sama lubię rysować i próbowałam swoich sił w tworzeniu komiksów i własnych bohaterów rysunkowych. Bajki stanowiły dla mnie odskocznię od szarej rzeczywistości i pozwoliły na tworzenie własnych niezależnych historii. Pełnych magii i uroku. Zawsze znajdował się tam moja aktualnie ulubiona postać. Walt Disney stworzył swój magiczny świat, którym postanowił podzielić się z innymi. Co z tego, że był domniemanym antesemitą. Jednak jego fantazja nie miała i nie ma końca. Myślę, że każdy z nas ma taki świat. Gdzieś głęboko ukryty ze wszystkimi ulubionymi bohaterami bajek. Nawet mój ojciec, który tak nie lubił anime kiedy obejrzał przez przypadek odcinek "Van Helsinga". Od tego czasu specjalnie czekał na 22:00 kiedy na Hyper puszczano baję o wampirze. He...Po niżej macie kilku bohaterów, których nadal uwielbiam :D




Minionki są super :D
 Walt Disney i oryginalny Bambi :D










czwartek, 22 sierpnia 2013

Made My Day...:D Inspiracja...

Trochę inspiracji zaczerpniętej z tej "skarbnicy wiedzy" zwanej internetem...:D Buziaki :*



















SuperGirl...Bieganie...ha...pokonałam swoje lęki...fearless...

Aloha!!!
Nie uwierzycie co się dzisiaj stało. Pierwszy raz od czasów liceum biegałam w terenie. Ja...biegłam na zewnątrz na nie w siłowni...i to bez przymusu. W życiu bym siebie nie podejrzewała o taką próbę wysiłkową i psychiczną. Ha...i to nie tylko biegłam, ale również pchałam wózek przed sobą!!! Szczerze to moje największe osiągnięcie na tej płaszczyźnie. Od kąd pamiętam cały okres szkolny, począwszy od podstawówki unikałam biegania jak ognia. Przerażała mnie perspektywa zdawania biegu na 600 metrów. Popularnie tak zwana "szejsetka". Nie wiem jak wy wspominacie podobne koszmary, ale dla mnie to był moment upokorzenia i potwornej męki. Kiedy Pan Od W-F'u zapowiadał, że będziemy biegać  automatycznie moje tętno drastycznie wzrastało a oddech przyspieszał jak bym już przebiegła ze 100 kilometrów. Po nocach śniły mi się koszmary jak biegnę i się potykam, po czym przybiegam ostatnia na metę. A Pan Od W-F'u patrzy na mnie oceniając mnie jako największą łamagę w klasie. Boże...nadal jak myślę o tym staje mi przed oczami obrazek boiska na tyłach Szkoły Muzycznej i nieustraszony Pan G. (nie napiszę nazwiska ale kto uczęszczał do tej szkoły zna jego sławetne powiedzenie "szkoła specyficzna", jego delikatne określanie na szkołę specjalną ;]). Pamiętam jak dzisiaj, że zawsze gdy biegaliśmy było strasznie gorąco i jak tylko wychodziliśmy na ten potworny beton zaczynałam się pocić. Ech...wszyscy zawsze mnie wyprzedzali...to chyba było najgorsze. Upokorzenie bycia ostatnim i brak komfortu w bieganiu. Później w liceum nasz ukochany Pan Mareczek był na tyle litościwy, że przymykał oko na fakt maszerowania zamiast biegania po parku. Wymagał jedynie tego, żeby dotrzeć na metę. He...w tedy jakimś dziwnym trafem zawsze miałam zwolnienie z zajęć lub okres...hehehe...Przynajmniej nie byłam sama z takim kombinowaniem. Okazało się, że w klasie biologiczno-chemicznej nie wszyscy byli zapalonymi biegaczami...zawsze miałam towarzystwo na ławeczce leserów. ALE Z TYM KONIEC... przemogłam się do biegania już jakiś czas temu. Potrafię naprawdę długo biec na bieżni...ale bieganie na świeżym powietrzu było dla mnie wyzwaniem. Chyba z powodu urazów psychicznych z czasów szkolnych nie umiałam prawidłowo podejść do treningu.  Dzisiaj jednak podjęłam wyzwanie przełamania swojego fatum. Znalazłam stronę dla początkujących biegaczy i zakupiłam książkę pt. "Bieganie dla opornych". Szczerze to naprawdę pomaga...PRZEŻYŁAM CAŁY TRENING i się nie padłam na twarz w trakcie biegu. Wychodząc z domu miałam przed oczami swój dziwny styl biegania (w terenie biegam jak rasowa baba...;] wygląda to dość zabawnie ;]) plus publiczne upokorzenie z powodu porażki. A tu proszę...cała trasa bez przystanku i z uśmiechem na twarzy. Podstawowa zasada to mieć jakiś cel...moim jest pozbycie się tłuszczyku z pośladków!!!...Całą trasę wyobrażałam sobie swój obwisły tyłek. Ta myśl dała mi taką motywację, że nawet się nie obejrzałam a było już po treningu. Ha...jak mówi moja magiczna książka "PODSTAWA TO MOTYWACJA"!!!!!!!!!!!!!!!





 teraz Czuję się Jak SUPERGIRL!!!!!!!!

sobota, 17 sierpnia 2013

Made My Day and Words of Wisdom....samotność...odpoczynek...

Od paru dni siedzę sama w domu. Panu X skończył się urlop i teraz non stop siedzi w robocie. Szczerze mówiąc nie narzekam. Jest mi całkiem dobrze z moim małym Mężczyzną, który jeszcze nie marudzi za dużo (bo jeszcze mówić nie umie). Mogę robić wszystko tak jak uważam i nikt tego nie krytykuje. Nawet znajduję czas na spotkania ze znajomymi i oglądam ulubione seriale. W dodatku we wszystkim towarzyszy mi Królik :D. Czasami trochę po marudzi, ale wystarczy przytulenie się do mamy lub pobujanie w wózku i od razu przechodzi. Dzisiaj spędziłam cudowny czas na zakupach i grillu z przyjaciółmi .Rozpoczęłam go pyszną kawą z miętom i lodem a zakończyłam piersią z kurczaka grillowaną w folii razem z serkiem mozzarella. Ciekawe jak wam miną dzień??
Dzisiaj mam dla was zdjęcia, które wyszukałam w sieci i parę słów "mądrości". Może komuś przypadną do gustu :D