Mieszkanie na wsi ma swoje plusy i minusy. Brak tu dróg z prawdziwego zdarzenia i z kanalizacją bywa nie najlepiej. Mamy za to wszelaki asortyment zwierząt, swoje małe Mini Zoo. Z faktu zbliżających się świąt postanowiliśmy z Kluskiem zaprzyjaźnić się z kurami. W naszym Końcu Świata nie ma ferm z klatkami i "nieszczęśliwymi" zwierzętami. Ptaki chodzą wolno po dużym wybiegu grzebiąc pazurami w trawie. Okiem małego człowieka kura stał się najpiękniejszym stworzeniem na świcie. Od początku tygodnia spacer ma obowiązkowy punkt programu. Płot przy wybiegu. "O...Ko Ko Ko..." i tak mija 30 min rozmowy. Maluch nawet upatrzył sobie ulubioną kokoszkę, białą. Nie mam zielonego pojęcia jak on je rozróżnia, wszystkie są praktycznie identyczne. W naszym domu również zamieszkały 2 kurki na święta. Cały dzień są przestawiane z miejsca na miejsce. Koniecznie muszą stać razem...:) Każdy lubi towarzystwo.
Sobotni Balet... i nauka nowego kroku...
Niedzielny DreamTeam z zajęć FatBurner
Dajecie mi zastrzyk energetyczny na cały tydzień :D