Szkoła...fuj...jak sobie pomyślę o swoich chwilach w szkolnej ławce to dreszcze mnie przechodzą. Sama nauka mnie nie przerażała. Gorzej z wstawaniem o 6:30 i siedzeniem w szkole do 19. Tak tak...chodziłam do "specyficznej" szkoły. Ulubione określenie Pana Od W-F'u...;)
Czasami jednak bywa przyjemnie. Pomimo konieczności wygramolenia się z domu po południu, co przy protestach Młodego Człowieka nie jest łatwe. Razem z Prezesem zapisaliśmy się na studia. Dokładniej mówiąc Akademię Maluszka. Zajęcia obejmują wykłady o tematyce pór roku i zwierzątek. A ćwiczenia (tu obecność obowiązkowa..."sprawdzają listę") opierają się na zajęciach praktycznych z wyklejania, malowania i rysowania. W moim napiętym grafiku czwartkowe zajęcia są zarezerwowane tylko dla nas. Podkreślone czerwonym flamastrem. Moment, gdy nie muszę sprzątać, gotować, pracować i karmić. Tylko zabawa i szaleństwo. Bardzo lubię te chwile... Bywają chwile, gdy Mały siedzi w środku koła i wyje bo nie chcę go wziąć na ręce lub nie ma ochoty współpracować przy wyklejaniu. Ale co tam...w końcu i tak siłą muszę go zabierać z sali...taka jest impreza.
Pozdrawiamy,
Wszystkich studentów
Akademii Maluszka
Zajęcia o "Niedźwiedziach Polarnych"
Najbardziej puchaty niedźwiedź w grupie...;)
Zabawa z zimowym wiatrem...
Uf...udało się uratować misia z Lodowej Wyspy