niedziela, 23 listopada 2014

Made My Day...:D Apel do Pogody!!!


Chorubsko...choroba...infekcja...plucha...wilgoć... Kiedy w końcu pojawi się ten śnieg. Dosyć mamy już tej nijakiej pogody. Nawet odśnieżanie nam nie przeszkadza. Zimo przybywaj!!!!

Apel,
Mój, Kluska i Pana X








niedziela, 9 listopada 2014

Made My Day....

My free time :D

Polecam kochani...jeden z najciekawszych filmów jaki ostatnio widziałam. 









Minionki na zakupach...



Aloha!!!
Stało się coś niesamowitego...mam pierwszy wolny weekend od ponad 18 miesięcy!!! Moi dwaj mężczyźni porzucili mnie. Jeden wybrał dwa i pół dnia w pracy, a drugi pojechał na urlop do Babci. Zupełnie sama nie byłam już naprawdę dawno. Początkowo był mi dziwnie, bo nikt ode mnie nic nie chciał. W domu zapanowała cisza, a ja nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Nie mając co ze sobą zrobić postanowiłam zabrać moje dwa kudłacze do psiego SPA. Przez ostatnie miesiące zamieniły się w mopy, więc interwencja maszynki do strzyżenia była jak najbardziej konieczna. Niczego nieświadome Maluch zapakowałam do auta. Cieszyły się jak głupie sądząc, że jedziemy na spacer. W połowie drogi przypomniałam sobie, że nie zabrałam smyczy. Zaczęłam lekko panikować, ponieważ perspektywa wniesienia na rękach tych szalonych stworzeń równała się z serią podgryzania i wycia wniebogłosy. Jedynym paskiem "smyczopodonym" jaki posiadałam był pasek do mojej nowej torebki. Tak więc, chcąc nie chcąc śmierdziuchy zostały odprowadzone do fryzjera na najdroższej smyczy jaką posiadam. Po odstawieniu Kluch do przemiłej i lekko szalonej pani fryzjer. Musiałam jakoś pożytecznie spędzić trzy godziny. Znajdowałam się w środku Gdańska i miałam tyle możliwości... Wybrałam więc, ulubiony sport wszystkich mieszkańców Trójmiasta, tj. Spacer Po Galeriach Handlowych. Moim pierwszym celem była IKEA!!! Mekka wszystkich rodzin z dziećmi i obowiązkowy cel żarłoków. W tamtej chwili należałam do drugiej grupy. Kiszki grały mi marsza wołając o szwedzkie pulpeciki z żurawiną. Wjeżdżając na parking już w kościach czułam, że może być tłoczno. Jenak sytuacja w sklepowej stołówce mnie przerosła. Ilość osób w kolejce po jedzenie przypominała PRL i stanie za kiełbasą. Tym razem chodziło wszyscy o Golonki...;)...Dzięki bogom, stanowisko z zupami (mój pan B dla klopsików) było zupełnie puste. Płacąc przy kasie czułam na sobie wzrok zazdrości, moich współtowarzyszy. Miałam najniższy rachunek i mogłam swobodnie manewrować z jedną tacą w stadzie wygłodniałych homo sapiens. Po napełnieniu brzucha pyszną zupą z kurek, wybrałam się na poszukiwania skrzyni na zabawki i krzesełka dla Królika. Stada ludzi panoszących się po alejkach przypominały minionki poruszające się w tempie żółwia. Należałam do nielicznych, którzy mieli jakiś konkretny cel. Mistrzem był pewien Pan, który chyba dosłownie potraktował nazwę "dział wypoczynku". Bez żadnych krępacji położył się na wygodnej sofie otworzył książkę i zaczął czytać. Ha...ale żeby przypadkiem nie było mu za chłodno z pobliskiego stoiska pożyczył koc. Opatulony kompletnie nie zwracał uwagi na mających go ludzi. Zazdroszczę takiego dystansu do życia...^^.  Kolejnym celem na mojej liście była główna Galeria w Gdańsku. Pozostałą godzinę postanowiłam spędzić na kupowaniu środków czystości o ogólnym rekonesansie po sklepach. Tym razem ja również należałam do stada Miników pętających się bez celu po marmurowych korytarzach. Z zazdrością obserwowałam z działu z dresami  młode dziewczyny, które kupowały piękne sukienki na zabawę w klubie. Naprawdę dawno nie miałam na sobie takich ubrań, a o butach na obcasie już nie wspomnę. Sącząc swój świeżo wyciśnięty soczek z pomarańczy i marchwi podziwiałam najnowsze kolekcje w sklepach. Ludzie kupowali, płaszcze, szale, kapelusze, a liczyłam ile podobnych rzeczy mam w domu i czy potrzebuję kolejnych. Zauważam w sobie zmianę...jeszcze ponad rok temu szalała bym między pułkami moich ulubionych sklepów kupując co popadnie. Tym razem kupiłam dokładnie to czego potrzebowałam...Chyba jednak trochę wydoroślałam...

Samotny wypad na zakupy:
- Breloczek do kluczy firmy "NICI" (jak byłam dzieckiem zawsze o takim marzyłam...niestety nie był dla mnie osiągalny)
- Tusz do rzęs, eyeliner i utwardzacz do paznokci firmy PAESE ( świetna firma znaleźona na targach kosmetycznych w Warszawie, szczerze polecam)
- Jadeitowa bransoletka (mała fanaberia...:D)


 Ja gdy wróciłam do domu i zabrałam się za sprzątanie :D


Wieczór sędziny z tą oto Panią...:D