Jak to na niedzielę przystało miałam okropnego lenia. Jak na siebie wstałam wyjątkowo późno i nie mogłam się pozbierać do 13 ;). Później spacerek po parku...pierogi z truskawkami...i ulubiony serial. Pozytywnie spędzony czas...nastroił mnie do pracy. Udało mi się dokonać niemożliwego. Spakowałam 99% swojej garderoby w pokrowce Made By Ikea. Okazały się na tyle pojemne, że nie musiałam używać swoich nadmiernych kilogramów do upychania ciuchów. Generalnie stwierdzam, że moja szafa wcale nie jest taka wielka. Pan X zawsze jęczy, że mam za dużo ciuchów i "po co ci nowe?". Szczerze...ja tego tak nie widzę... tym bardziej teraz jak udało się wszystko ładnie spakować. Z resztą połowa mojej szafy to ubrania treningowe...dresy, topy, bluzy itp. Odnalazłam nawet spodnie przyspieszające spalanie tkanki tłuszczowej ;)...Ja urodzę będę w nich chodzić w kółko, aż wrócę do swojego rozmiaru. Przeglądając moją szafę stwierdziłam, że mam naprawdę fajnie ciuszki. Tylko aktualnie się w nie nie mieszczę..;(...lipa...ale nic to. Mam przynajmniej motywację do ćwiczeń.
Został nam tydzień na przewiezienie wszystkich rzeczy do naszego nowego domku...niby dużo a jednak nie wiele. Tym bardziej, że nie wiadomo kiedy się "rozpęknę". Jestem lekko przerażona. Oby wszystko poszło sprawnie...zarówno przeprowadzka jak i przyjście na świat Pączka.
Krótka notka z cyklu Made...My...Day...:D
O tak...jak schudnę kupię sobie takie.
Cudny kolor włosów i długość...niestety ja mogę sobie pomarzyć o takiej długości. Moje włosy jak osiągają swoją graniczną długość zaczynają wypadać i się łamać...Fryzjerka uświadomiła mnie, że każdy jest zaprogramowany na konkretną długość...nie ma jak to DNA ;]
Bardzo...ale to bardzo chciała bym mieć taką garderobę ;D
Jeszcze trochę treningu i na pewno uda mi się takie zrobić ;)
Chcę takie...niech ktoś mi kupi...
Z dzisiejszego spacerku..ładowanie baterii przed jutrem :)
Tak ślicznie jest w parku na Przymorzu w Gdańsku...
Zauważone w TK Maxx...Może Pączkowi takie kupić?? ;)
Moja dzisiejsza kolacja. Trzeba zachować równowagę między fastfood'ami...Oczywiście wyobraźnia również musi dostać swoją kolację...moja ukochana seria Suzanne Collins.
Moje dzisiejsze osiągnięcie...:D Plus Coco...i pół Jack'a...
O to Ja w RUDYCH WŁOSACH...sami zadecydujcie czy to mój kolor czy nie...;)
Moja ulubiona pozycja do spania...;)