wtorek, 25 lutego 2014

Nowy zawód...model...:D

Aloha!!!
Taki długi czas nic nie pisałam. Oczywiście mam coś na swoje usprawiedliwienie. Oto moja lista:

1. Zapalenie oskrzeli Królika - nadal ma kaszel, to już chyba 4 tydzień mija
2. Moje zapalenie oskrzeli, które sprzedał mi Maluszek
3. Przyjazd rodziców, jednych i drugich na raz :D


Mam dla was dzisiaj sesje zdjęciową mojego  Księcia. Dzięki inwencji twórczej Pana Fotografa ja również załapałam się na parę zdjęć. Cała sesja liczy sobie około 100 obrazków. 2 godziny siedzieliśmy w studiu, Mały współpracował bez marudzenia tylko przez pierwsze 45 min. Później musiałam się włączyć do współpracy i skakać jak oszalała za placami fotografa. Bez marudzenia wykonywałam wszystkie komendy, "Pani jeszcze poklaszcze", "A może jeszcze by coś zaśpiewać, to może  wtedy spojrzy w obiektyw". Królik był zainteresowany wszystkim dookoła. W nosie miał moje małpie  harce. Najbardziej podobała mu się wielka lampa nad jego głową. Asystentka artysty próbowała na wszystkie sposoby utrzymać malucha w wymyślnych pozach. Koncepcja fotografa mijała się jednak z koncepcją modela. On zdecydowanie nie był zachwycony wymuszonymi ustawieniami. Zmęczyłam się okrutnie, spociłam się jak na zajęciach ze spinningu. Sam Maluszek po sesji spał chyba z 4 godziny. Jednak  bycie modelką to naprawdę ciężka robota, wcale się nie dziwię, że one takie chude. Nie ma chwili wytchnienia, wykonuje się polecenia fotografa bez mrugnięcia okiem. Inaczej jest się narażonym na jęki i stęki pod tytułem "Dlaczego on nie chce siedzieć, przecież teraz to złe ustawienie", "Proszę ustawić stopy szeroko...nie aż tak...teraz za blisko...prawą piętę bardziej na bok...nie ten bok".







środa, 12 lutego 2014

Walentynki...Part 2...Miłośc własna




Aloha!!!
Dzisiaj mam dla was encyklopedyczne podejście do "miłości własnej". Od jakiegoś czasu jest to bardzo modny, wręcz popularny rodzaj miłości. Non stop w środkach masowego mącenia w głowach mówi się o potrzebie pokochania siebie. Bo jak można...żyć bez akceptacji samego siebie i pokochania tym kim się jest. Podobno nie należy go mylić z egoizmem. Dla mnie "miłość własna" to zrozumienie wewnętrznych potrzeb i kreowania siebie w jak najdoskonalszy sposób. Nie tylko fizycznie lecz również emocjonalnie. Dbanie o własne ciało i rozwój duchowy, przede wszystkim umysłowy. Tworzenie miłości do siebie nie jest niczym złym...powinniśmy dbać o to co dostaliśmy od natury. Rozwijać swoje umiejętności i poszukiwać nowych wyzwań. Jednocześnie zdawać sobie świadomość z możliwości jakie posiadamy. Ale czy to nas ogranicza? Nie...bo granic nie ma. Ważne, żeby wierzyć w to co się robi, a w szczególności w siebie. Mamy tylko jedno, życie i jedno ciało. Więc dbajmy o nie. Nie zastanawiajmy się dlaczego nie mam dłuższych nóg lub większego biustu. Cieszmy się z tego jakimi jesteśmy. Tylko my tworzymy własny wizerunek i 100 % czasu spędzamy sami ze sobą...a więc nie ma sensu marudzić na swojego najlepszego towarzysza. Trzeba go po prostu pokochać. W walentynki możemy zrobić coś dla siebie...wziąć ciepłą kąpiel z ulubionym czekoladowym olejkiem lub np. skorzystac z najbardziej popularnej odpowiedzi jaką uzyskuję od znajomych na pytanie "Co robisz w walentynki?", "Jak to co...biceps i klatkę". Też jakieś rozwiązanie...w końcu moje ciało to świątynia...;3

A oto co Wikipedia mówi o Miłości Własnej:

Miłość własna – miłość do samego siebie, kierowana pragnieniem własnego szczęścia. Często kojarzona z egoizmem, choć nie są to synonimy.
We współczesnej duchowości chrześcijańskiej podkreśla się, że miłość własna sama w sobie nie jest zła. Złe jest tylko nadmierne skupianie uwagi na sobie (egoizmnarcyzm).
Św. Augustyn podkreślał:
Kto nie umie kochać siebie, nie umie też kochać bliźniego[1]
Św. Tomasz z Akwinu pisał, że człowiek z natury został stworzony do ukochania wszelkiego dobra, włącznie ze swoim własnym. Miłość do samego siebie ubogaca się i doskonali poprzez bezinteresowną miłość do innych. Miłość jaką ktoś darzy drugą osobę, "wynika z miłości, jaką ma wobec samego siebie"[2].
Naturalna miłość do samego siebie to niezbędna i niezbywalna troska o zachowanie własnego istnienia i jego doskonały rozwój aż do osiągnięcia ostatecznego szczytu[3].
Miłość jest idealnym wzorcem dla rozwoju wszelkich osobowych możliwości, wśród których jest dążenie do bycia szczęśliwym i uszczęśliwiania innych[4]





wtorek, 11 lutego 2014

Made My Day... Przed walentynkowe rodzaje miłości Part 1...Miłośc Platoniczna





Aloha!!!
Z faktu walentynek postanowiłam co dziennie dodawać wpis o miłości. Tak wiem, ile można...ale co tam przecież jest tyle jej odmian. Ja od dłuższego czasu poznaje rodzaj miłości do dziecka, bezwarunkowego oddania do końca życia. Ale czy kiedykolwiek miałam do czynienia z innym rodzajem...sądzę, że na pewno. Mam w końcu Pan X, rodziców, przyjaciół, siostrę, zwierzaki i samą siebie. Każdą osobę kocha się inaczej. Nie ma jednego określenia dla uczuć jakie ludzie żywią do siebie. Dzisiaj w pierwszej części cyklu mam parę cytatów i encyklopedyczne określanie tzw. "miłości najczystszej". 

Miłość platoniczna – miłość wzniosła, wyidealizowana, wolna od seksu i zmysłowości, przyjacielska, bezinteresowna, lojalna i wierna. Stanowi motyw w literaturze i sztuce od czasów renesansu.
Koncepcja miłości platonicznej wywodzi się z pism Platona (w szczególności z jego Uczty). Współczesne znaczenie ma jednak niewiele wspólnego z pierwowzorem. U Platona miłość była drogą wiodącą ku wyższym formom poznania, od miłości cielesnej, w szczególnościhomoseksualnej, ku poznaniu idei dobra i piękna. W okresie renesansu starano się pogodzić nauki Platona z chrześcijaństwem, które potępiało homoseksualizm. Doprowadziło to do reinterpretacji Platona, początkowo przez włączenie w tę koncepcję również miłości heteroseksualnej, a następnie poprzez wypracowanie pojęcia miłości platonicznej jako miłości czysto duchowej.
(inf...http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87_platoniczna)



Pla­toniczna miłość jest jak złota ryb­ka… 
marząc o głębi oceanu... uwięziona w szkla­nej kuli


Pla­toniczna miłość nig­dy nie okaże się być wza­jemną. To nie w jej stylu. 

Miłość pla­toniczna to nie miłość tyl­ko większe uczucie 

Więc py­tam, skąd się bie­rze ta naj­silniej­sza miłość? Miłość nies­pełniona i często tyl­ko pla­toniczna. Czy to wyszu­kana for­ma ka­ry, przyk­ry żart czy sposób na hart ducha?

Le­piej kochać miłością pla­toniczną niż niena­widzić z wzajemnością. 

(inf...http://szukaj.cytaty.info/mysli/mi%C5%82o%C5%9B%C4%87+platoniczna.htm)










wtorek, 4 lutego 2014

Made My Day...Wyzwanie z kaloryferem...




Aloha!!!
Oto nowe wyzwanie jakie postawiłam sobie z Panem X: Kto pierwszy zbuduje płaski brzuch!!! W sumie to nawet nie wiem o co się założyliśmy. Jako takiej nagrody nie ma, ale liczy się sam sukces i bycie rodzinnym zwycięzcom. Sama dużo trenuję, więc nie był mi ten zakład potrzebny do motywacji. Robię to dla mojego kochanego męża...teraz On czuje na sobie presję i co dziennie ćwiczmy. Trening jest krótki, ale liczą się chęci :D
Oto nasz  1. zestaw ćwiczeń "made by me" ;3 (wystarcz na około 1 tydzień):
30 x pajacyki
30 x brzuszków ze stopami na podłodze 
30 x pajacyki
30 x brzuszki ze stopami w powietrzu 
30 x pajacyki 
10 x pompek (ja robię "damskie" a Pan X zwykłe)
20 x brzuski, nogi proste w kolanach leżą na ziemi i przy każdym dźwignięciu dotykamy dłońmi do palców u stóp
3 x 1 min stania przy ścianie w pozycji "krzesła", plecy oparte o ścianę, stopy na szerokość bioder, kąt 90 st. w stawie kolanowym

Jak macie ochotę zapraszam do przetestowania. Powoli zaznam dodawać nowe elementy. Wydolność się powoli buduje, więc trzeba coś zmieniać...w następnym poście dorzucę parę ćwiczeń extra :D Sama zaczęłam swoją przygodę z Power Pump i powróciłam do zajęć Fit Jogi :D Znowu czuję, że żyję :D









 Wizyta w Ikea...po zakupach też miałam podobną minę... :D


 Pora na przygodę :D
 Pierwszy nie zmiksowany banan...:D
 Po wieczornym treningu...jeszcze jest siła...:D A doszły nam hantle i sztangi :D