środa, 12 lutego 2014

Walentynki...Part 2...Miłośc własna




Aloha!!!
Dzisiaj mam dla was encyklopedyczne podejście do "miłości własnej". Od jakiegoś czasu jest to bardzo modny, wręcz popularny rodzaj miłości. Non stop w środkach masowego mącenia w głowach mówi się o potrzebie pokochania siebie. Bo jak można...żyć bez akceptacji samego siebie i pokochania tym kim się jest. Podobno nie należy go mylić z egoizmem. Dla mnie "miłość własna" to zrozumienie wewnętrznych potrzeb i kreowania siebie w jak najdoskonalszy sposób. Nie tylko fizycznie lecz również emocjonalnie. Dbanie o własne ciało i rozwój duchowy, przede wszystkim umysłowy. Tworzenie miłości do siebie nie jest niczym złym...powinniśmy dbać o to co dostaliśmy od natury. Rozwijać swoje umiejętności i poszukiwać nowych wyzwań. Jednocześnie zdawać sobie świadomość z możliwości jakie posiadamy. Ale czy to nas ogranicza? Nie...bo granic nie ma. Ważne, żeby wierzyć w to co się robi, a w szczególności w siebie. Mamy tylko jedno, życie i jedno ciało. Więc dbajmy o nie. Nie zastanawiajmy się dlaczego nie mam dłuższych nóg lub większego biustu. Cieszmy się z tego jakimi jesteśmy. Tylko my tworzymy własny wizerunek i 100 % czasu spędzamy sami ze sobą...a więc nie ma sensu marudzić na swojego najlepszego towarzysza. Trzeba go po prostu pokochać. W walentynki możemy zrobić coś dla siebie...wziąć ciepłą kąpiel z ulubionym czekoladowym olejkiem lub np. skorzystac z najbardziej popularnej odpowiedzi jaką uzyskuję od znajomych na pytanie "Co robisz w walentynki?", "Jak to co...biceps i klatkę". Też jakieś rozwiązanie...w końcu moje ciało to świątynia...;3

A oto co Wikipedia mówi o Miłości Własnej:

Miłość własna – miłość do samego siebie, kierowana pragnieniem własnego szczęścia. Często kojarzona z egoizmem, choć nie są to synonimy.
We współczesnej duchowości chrześcijańskiej podkreśla się, że miłość własna sama w sobie nie jest zła. Złe jest tylko nadmierne skupianie uwagi na sobie (egoizmnarcyzm).
Św. Augustyn podkreślał:
Kto nie umie kochać siebie, nie umie też kochać bliźniego[1]
Św. Tomasz z Akwinu pisał, że człowiek z natury został stworzony do ukochania wszelkiego dobra, włącznie ze swoim własnym. Miłość do samego siebie ubogaca się i doskonali poprzez bezinteresowną miłość do innych. Miłość jaką ktoś darzy drugą osobę, "wynika z miłości, jaką ma wobec samego siebie"[2].
Naturalna miłość do samego siebie to niezbędna i niezbywalna troska o zachowanie własnego istnienia i jego doskonały rozwój aż do osiągnięcia ostatecznego szczytu[3].
Miłość jest idealnym wzorcem dla rozwoju wszelkich osobowych możliwości, wśród których jest dążenie do bycia szczęśliwym i uszczęśliwiania innych[4]





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz