Aloha!!!
Powrót do normalności...czyli Mały Potworek znowu na pokładzie. Naprawdę cieszę się, że wrócił. Czuję, że bez niego nie jestem sobą. Od początku ciąży, czuję że dostaję od niego więcej inspiracji do pracy i działania. Mam dużo więcej chęci do życia i samodoskonalenia.
Ale nie o tym chciałam mówić :D
Ostatnio dokonano na moim ciele paskudnego oszustwa i matactwa. Wybierając się do kosmetyczki, kobieta ufa ładnej Pani w białym kitlu, która uśmiecha się do niej i zabawia miłą rozmową. Cóż... prawda jest taka, że sama nie chodzę regularnie do salonów piękności. Po prostu nie mam czasu. Moje spa od 14 miesięcy ogranicza się do 2 wieczornych godzin w łazience, gdzie nikt nie ma prawa mi przeszkadzać. Relax razem z Pączkiem kończy się jego brakiem. W rezultacie nie mam stałej osoby, której swobodnie mogła bym zaufać w kwestii mojej urody. W dodatku, jeśli już znajdę czas na wypad do spa, to musi on być własnie w Tej Danej Chwili. Dlaczego?? Ponieważ, za moment "za spodnie ciągnie" mnie Bąbel i Pan X, dla których potrafię poświecić te małe Chwile Wolności. A więc, w chwili gdy spoglądam w kalendarz i widzę 2 godziny wolnego czasu na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Rozpoczynam więc poszukiwania kosmetyczki, która akurat w Tej Chwili ma czas na pomalowanie paznokci i nałożenie maseczki. Z reguły zawsze udaje mi się, znaleźć Miłą Panią z wolnym czasem, dla której jestem "zapchaj dziurą" w jej grafiku pomiędzy jej stałymi klientkami. Tym razem było podobnie... Salon piękny z wyglądu bardzo profesjonalny, pięknie ludzie, nawet osoba zamiatająca w koncie robiła wrażenie jak by dzień w dzień miała robioną maseczkę nawilżająco-wygładzającą. Szczęśliwa usiadłam na różowym, wygodnym krześle i poddałam się magii, którą Pani o pięknych rzęsach mi zaproponowała. Ogólnie nie lubię sztuczności, wolę tradycyjne malowanie paznokci niż jakieś żele czy tipsy. Pani zabierając się za moje dłonie była bardzo miła i profesjonalna. Zażyczyłam sobie tzw. hybrydy. Są prawie jak tradycyjny lakier tylko utrzymują się dłużej. Wybrałam sobie mój ulubiony kolor i wszystko było by super, gdyby nie fakt bólu gdy włożyłam ręce do lampy UV. Wzbudziło to moje podejrzenia, ale oczywiście jako dobra klientka nawet słowem się nie odezwałam. Dopiero po upływie 3 tygodni, kiedy nawet odprysku nie miałam a odrost pojawił się do połowy paznokcia poszłam do kosmetyczki ściągnąć lakier. Tym razem udało mi się do mojej ulubionej Kosmetyczki. Podczas prawie 2 godzinnego ściągania a raczej dłutowania tego czegoś na moich palcach. Moja wybawicielka stwierdziła, że zostałam oszukana i jej poprzedniczka nałożyła mi akryl albo żel. Moje lace wyglądaj teraz jak po wybuchu jądrowym i są pozbawione przynajmniej 2/3 warstwy. W dodatku muszę ja malować co dziennie specjalną odżywką, żeby ludzi nie straszyć. Więc nie dość, że musiałam słono zapłacić za uszkodzenie palców to teraz uskuteczniam, gonitwy za Małym Strusiem Pędziwiatrem, który dzień w dzień kradnie mi regenerujący specyfik. ;D
Aktualnie...mój Królewicz śpi, a Pan X spędza czas zarabiając pieniądze... Więc moje 2 godziny wolności się rozpoczęły ;D