Brak weny...
Wahania hormonów...
Skrajne emocje...
Wieczne zmęczenie...
Roztrzepanie...
"Ciężarny mózg", określenie usłyszane od jednej znajomej.
"Kochana ty chyba dzisiaj jakaś nieobecna jesteś".
Patrzę na nią zaskoczona. Jak to nie "obecna"?!
"Masz takie rozbiegane oczy i skaczesz w rozmowie z tematu na temat".
"Wyglądasz na opuchniętą i zmęczoną"
Nie nie! Cała przyjemność po mojej stronie.
Pierwszą reakcją było wyparcie. Jako to ja!! Skąd...przecież ogarniam wszystko dookoła. Chociaż po chwili namysłu...chyba ma rację. Zdarza się, że w środku zadania zapominam, co chciałam powiedzieć. Mówiąc jedno zaczynam myśleć o drugiej...trzeciej i czwartej ważnej sprawie. Kończy się to gonitwą myśli i bólem głowy. Brak cierpliwości i tolerancji na brak zrozumienia mnie przez świat też nie ułatwia mi życia. Zapominalstwo wkradło się do mojej głowy na dobre. Do domu zakupiłam tablicę do zapisywania tzw. "rzeczy do zrobienia",a w mojej torebce zamieszkał nowy kalendarz. Bez niego ani rusz. Tylko czasami zdarza mi się zapomnieć, o schowaniu go z powrotem i po raz dziewięćsetny zostawiam go przy drzwiach do ubikacji. W mojej głowie zagościło hasło "nie zapomnij o wiesz czym". Zaraz zaraz, w sensie...o czym?!. Ha...gorzej jeśli po wyjściu ze sklepu uświadamiam sobie, że kupiłam "wszystko co trzeba", tylko nie to co potrzeba. Jeśli nie załatwię spraw od razu, mogę być pewna, że na pewno zapomnę o o nich na bardzo długi czas. Czytaj np. opłata mandatu.
Ćwiczę przeżycie przy niedostatku snu. Nocą budzę się mniej więcej co godzina i pokonuję kilometry do toalet. Później leżę w kompletnej ciszy i słucham jak mi krew w uszach świszczy albo bije serce. Zdarza się, że do całej kapeli nocnych dźwięków dołącza, basowe chrapanie Pana X, tworząc razem folkowe brzmienie. Muzyka ludowa o trzeciej nad ranem to ostatnie na co mam ochotę. W chwili, gdy już myślę, że zasnę uświadamiam sobie, że to kompletnie bez celowe, bo za sekundę mój dwulatek będzie domagać się pić albo siku.
"Ciężarny mózg"...to mój...