Taki tam wierszyk przyszedł mi na myśl. Całkiem na czasie, gdyż dzisiaj otrzymałam przerażający telefon z przedszkola mojego Maluszka.
"Pani dziecko ma temperaturę 38 st., ale zachowuje się normalnie. Proszę się pospieszyć".
Roztrzęsiona wsiadałam w samochód. Ręce mi drżały na kierownic, koła auta na mokrym asfalcie trzęsły się jak moje nogi. Przypomniał mi się koszmar z zeszłego roku....szpital...2 tygodnie w małym oszklonym pokoju.