piątek, 24 października 2014

Kiedy dzieci chorują mamy zostają w domu....

Jesień...jesień...tylko zarazki niesie...

Taki tam wierszyk przyszedł mi na myśl. Całkiem na czasie, gdyż dzisiaj otrzymałam przerażający telefon z przedszkola mojego Maluszka. 

"Pani dziecko ma temperaturę 38 st., ale zachowuje się normalnie. Proszę się pospieszyć". 

Roztrzęsiona wsiadałam w samochód. Ręce mi drżały na kierownic, koła auta na mokrym asfalcie trzęsły się jak moje nogi. Przypomniał mi się koszmar z zeszłego roku....szpital...2 tygodnie w małym oszklonym pokoju. 
Przymusowy urlop wymusza na mnie odpoczynek, który mi nie służy. A może jednak...chwila zwolnienia w życiu się przydaje. Pozwala docenić to co jest najważniejsze w życiu. Daje moment na głębszy oddech i poświęcenie chwili na drobne przyjemności.


sobota, 18 października 2014

Perfekcyjna Pani Domu - Wersja Hard!!!

Proszę szanownej wycieczki - jesteśmy na miejscu!!! Dom "Kompletnie Roztargnionej Pani Domu"...Po prawej mijamy stary odkurzacz, który czasy świetności zakopał pod grubą warstwą kurzy. Dawno temu powinien znaleźć nowego właściciela, lecz niestety obecni opiekunowie są zbyt do niego przywiązani. Spoglądając w górę spotykamy kinkiet pozbawiony swojego podstawowego zadania -"jasne" światło utracił wraz wypaleniem się żarówki.  Po jaką ch...re zamontowała go na wysokości 2,5 metra!!! Mam przecież 159 cm. Braku drabiny uniemożliwia mi wymianę żarówki, a brak miejsca do jej ulokowania utrudnia jej posiadanie. I takie to błędne koło. Kierując wzrok na parkiet i będąc bardzo cierpliwym spostrzeżemy "prawowitych właścicieli" tego małego królestwa. Dwa "zrośnięte" traumą kudłacze rasy York, galopujące brudnymi łapkami po świeżo umytych panelach. Ujadających na ble co i kogo... Konsekwencja w wychowaniu czworonogów sięgnęła dna i w dodatku nie zamierza się podnieść. Czytanie książek pt. "Jak zostać przywódcą stada" uświadamiają mi jedynie jak bardzo mam pokręcone zwierzaki. W całym tym majdanie tylko "dziada i baby" brak. A przepraszam są Ja i Pan X, a każde z nas dokłada do tego bałaganu swoje "trzy grosze". Ech...koniec tygodnia = po tygodniowe sprzątanie...A więc bierz kobieto ścierę i zasuwaj polerować podłogi i lustra. Soboto!!! Jak ja cię nie lubię...!!! Niedzielo!!! Przybywaj!!!


sobota, 11 października 2014

Little...małe kilka słów...:D

Długi czas nie miałam możliwości napisać czegoś bardziej sensownego. Codzienność zapewniała mi tyle atrakcji, że wystarczało mi jedynie sił na doczłapanie się do drzwi frontowych, ułożenie mojego Malucha do snu i padnięcia na twarz w przedpokoju. Wyjazdy...spotkania...treningi...ale przede wszystkim dbanie o Królika. Z najważniejszych news'ów: Po prawie 6 miesiącach udało się zwalczyć u Małego katar....wiii...Victory...!!!! Kosztowało mnie to tonę cierpliwości i jeszcze więcej zszarpanych nerwów przy inhalacjach ;). Kolejne kilogramy za mną...wszystko dzięki Piloxing'owi. Najlepszy trening świata. Na jednych zajęciach traci się 525 kcal!!!! Wychodzę mokra i zmęczona, ale również szczęśliwa. Boks, pilates i taniec w pigułce.  
Mam dla was mały przegląd z moich ostatnich tygodni...Wyjazd do Warszawy, pierwszy wolny weekend od...chyba zawsze..., mój pierwszy biegi z psami, pierwsza plastyczna praca Bączka, długo wyczekiwana płyta "from USA" i oczywiście nowa pasja Bąbla...czyli auta :D