Czasami gdy na dworze plucha trzeba szukać ucieczki ze wsi do miasta... Nasz Koniec Świata "rozpuszcza się". Oficjalnie mogę się uważać za kierowcę rajdowego. Auto jest oblepione błotem tak bardzo, że wygląda jak wielka kulka, którą toczy żuk gnojak. Przez pewien czas walczyłam z brudem, ale gdy dojechałam do domu z myjni auto wyglądało jak bym nic nie zrobiła. Ręce mi opadły. Moje stare trapery przeżywają drugą młodość. Tylko w nich pokonuję bagno na spacerkach z pasami Maluchem. Standardowo w samochodzie jeździ para czystych butów do pracy i miasta. Małe Dzieci nie zważają na "błoto"...potrzebują się wyhasać. Ilość prania z powodu błota mnie przytłacza. Dlatego tym razem wybrałam rozrywkę w mieście... Centrum Handlowe czasami się przydaje.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz