Alergia...Magiczne słowo, zwrot medyczny i fatum, które prześladuje mnie od pierwszych ciepłych dni. Święty spokój pojawia się kiedy pada deszcz. Wtedy wszystkie pyłki czy jakieś inne alergiczne "cośki" opadają razem z deszczem i mogę swobodnie oddychać. Sama nie wiem do końca na co jestem uczulona. Nigdy nie miałam takich ataków kataru i łez...No dobra jestem uczulona na trawy i to od małego. Ale z tego co się orientuję to sezon na tego typu alergeny zaczyna się dopiero w czerwcu. Prawda jest też taka, że całe życie mieszkałam w mieście gdzie ilość zielni jest znacznie ograniczona. Więc tak naprawdę nie byłam wstanie się na coś uczulić. Natomiast teraz mieszkając Na Końcu Świata jest pod dostatkiem flory różnego rodzaju. Zdecydowanie dominuje tu brzoza i chwasty. Prawdą jest, że powietrze pachnie tu zupełnie inaczej (brak spalin zupełnie zmienia wrażenia zapachowe). Poranki mają inne znaczenie, kiedy zamiast szaro-brudnego bloku wita mnie widok stadniny z końmi kłusującymi po padoku. Drzewa poruszą się w rytm wiatru i czuć zapach świeżo skoszonej trawy. To jednak ta ilość cudnej zieleni przysparza mi sporo kłopotów. Zawsze z radością wyczekiwałam ciepłych wiosennych dni. Teraz budząc się co rano spoglądam w okno i proszę o chociaż parę kropli deszczu. Złote promienie padające z nieba oznaczają dla mnie tortury. Kiedy słoneczko pięknie świeci i opala wszystkim blade twarze po zimie, ja chodzę opuchnięta i zapłakana. Najgorsze są pierwsze kroki na spacerze z dzieckiem. Wychodząc z domu już zaczynam kichać bez opamiętania a oczy podbiegają mi łzami. Samo kichanie mi nie przeszkadza natomiast notoryczny płacz to już inna sprawa. Przysparza mi spore trudności kiedy prowadzę wózek i prawie nic nie widzę. W takich chwilach zaczynam się zastanawiać, nad mechanizmem wycieraczek do oczu (potrzeba matką wynalazków). Skąd te wszystkie alergiczne "cośki" się pojawiają?! Skupmy się więc na teorii :
Alergia (popularnie stosowane synonimy uczulenie, nadwrażliwość) – patologiczna, jakościowo zmieniona odpowiedź tkanek na alergen, polegająca na reakcji immunologicznej związanej z powstaniem swoistych przeciwciał, które po związaniu z antygenem doprowadzają do uwolnienia różnych substancji – mediatorów stanu zapalnego. Może się objawiać łagodnie jak w przypadku kataru czy łzawienia, aż po zagrażający życiu wstrząs anafilaktyczny i śmierć.
No to chociaż wiem, że nie umrę na swoje dolegliwości bo moje objawy są łagodne. Choć jeśli utrzymują się od pod nad miesiąca stają się bardzo uciążliwe.
Najczęściej spotykane alergeny to:
- dym papierosowy i smog. W skład smogu miejskiego wchodzi kurz o silnym potencjale alergizującym, podejrzewa się także udział węglowodorów aromatycznych, obecnych także w dymie papierosowym i odpowiedzialnych za jego właściwości alergogenne,
- roztocze – szczególnie alergogenne są gatunki z rodzajów Dermatophagoides oraz Euroglyphus. Alergeny pochodzące z roztoczy to enzymy jelitowe obecne w ich odchodach (grupa 1 alergenów roztoczy) oraz białka tkanek (grupa 2 alergenów roztoczy),
- kurz – jego potencjał alergizujący jest często związany z istnieniem w nim roztoczy, ich odchodów lub fragmentów tkanek. Gatunkiem odpowiedzialnym zwykle za alergiczne właściwości kurzu jest Dermatophagoides pteronyssinus,
- pyłki roślin, wywołujące alergię szczególnie często i występujące w polskim klimacie w okresie od marca do października,
- sierść zwierzęca,
- pasożyty, np. owsik.
No to genialnie czeka mnie męka od marca do października...ale o tym, że na owsiki można miec uczulenie to nie wiedziałam...;)
Samodzielne szukanie przyczyny mojej niedoli nie wchodzi już w grę. To jak szukanie igły w stogu siana. Na wsi jest tyle gatunków drzew, kwiatów czy chwastów, że sam zielnik robiła bym do następnej zimy. Dlatego też postanowiłam się zapisać do lekarza i na testy alergiczne. Niestety jak to bywa w Polsce kolejka do alergologa jest nieskończenie wielka. A moja wizyta została zaplanowana na początek czerwca. Według Pani w rejestracji to i tak szybko bo jak bym przyszła za tydzień to dopiero na sierpień bym dostała termin. Podobno teraz taki okres, że wszyscy chcą się testować na wszystko co się da. Cytuję dokładne słowa "Taka moda...". Ludzie czy wyście powariowali, żeby modą była alergii!!! Naprawdę nie wiem dokąd ten świat zmierza. Cóż nie pozostaje mi nic innego jak uzbroić się w silenie usypiające antyalergiczne środki bez recepty, całą spiżarnię chusteczek higienicznych i krople do nosa. Jeśli ktoś ma alergię na cokolwiek to szczerze współczuję bo wiem przez co przechodzisz...Amen...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz