czwartek, 27 sierpnia 2015

Wakacyjny zawrót głowy






Wakacyjny zawrót głowy wytrącił mnie z pionu. Nie wiem kiedy straciłam naturalny tryb dnia. Przypuszczam, że pomiędzy urlopem Kluska a moim. Owocem nadmiernego słońca okazał się ekstremalny bajzel. Próbuję go opanować, chociaż przychodzi z trudem.

Rozregulowana Ja...Rozregulowany Mąż...i Rozregulowany Dwulatek.

Wakacje są super. Gorzej jeśli trzeba wracać do rzeczywistości. Szczególnie utrudnia życie spory brzuch. Nagłe zmiany pozycji nie są już takie "nagłe". Łapanie lecących butelek, czy próby utrzymania wierzgającego Maluch w lesie na "toalecie" stanowią wyzwanie. Zanim przykucnę muszę się podeprzeć, wstawanie zajmuje mi już dobrych parę sekund. Sama nie mogę się oddalić od "sławojki" nazbyt daleko. Klops nr 2 trenuje boks na moim pęcherzu, przez co częstotliwość pielgrzymek do "miejsca zadumy" przybrała na sile. Efektem jest nie wyspanie i ciągłe nerwy. Ha...pogoda też nie rozpieszcza. Część z was pewnie korzysta z tak cudownego lata. Słońce świeci, temperatura powyżej 30 stopni Celsjusza.

 "Żyć nie umierać"!!!
 PROSZĘ...!!!

Niech już zacznie padać!!! Pragnę pozbyć się obrzęków i pocenia się ponad miarę. Z radością oczekuję września i października. Noszenia kaloszy, długich swetrów i...deszczu. Tak...wiem jestem INNA. Ostatnio słyszę dość często, że mam dziwne upodobania co do pór roku i pogody. Lato wcale nie jest moim ulubionym okresem. Ostatnie 2 lata nie były proste...albo byłam w ciąży (lub jestem) albo miałam nie wielkiego Bobasa, z którym mogłam jedynie odwiedzać miejsca klimatyzowane (radość potówek).

Jeszcze tylko 2,5 miesiąca!!!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz